„Nienawidzę...
chcę, żeby nie żyli! Chcą mnie wyrzucić, nie chcą mnie!” – to pierwsze słowa
spektaklu, wykrzyczane przez małego chłopca; powtarza je po przyjeździe do
Wolfsegg, szlochając, dorosły Franz Josef Murau, główny bohater Wymazywania.
Mieszka w Rzymie, uczy filozofii młodego Włocha Gambettiego, trwa w
przyjacielsko-miłosnym związku z poetką Marią i młodym filozofem Aleksandrem.
Wydaje się, że rodzinę, z którą wiążą go bolesne relacje, rodzinną posiadłość
Wolfsegg i Austrię zostawił daleko za sobą. Ale nie –Franz dostaje telegram:
jego rodzice i brat zginęli w wypadku. Trzeba będzie pojechać do Wolfsegg na
pogrzeb. Tak wygląda zawiązanie akcji Wymazywania. W tym pięciogodzinnym spektaklu nie
chodzi zresztą o zdarzenia. To uzewnętrznienie pełnych rozpaczy i furii myśli
Franza, krążących wokół tego, co go uformowało (głównie rodziny), i co powraca
falami, w serii obrazów z pogranicza snu oraz realności.
Franz nie jest postacią jednoznaczną – bywa groteskowym błaznem, a w jego
atakach jest sporo niesprawiedliwości. „Nie można pisać samym bólem, bo to jest
tylko zemsta” – zauważa przenikliwie Maria, przyjaciółka mężczyzny. Powieść
Bernharda, ponad pięćset stron monologu pisanego na jednym oddechu, bez
akapitów i dialogów, miała być dla Franza, jej autora-narratora, tytułowym wymazywaniem.
„Zapisując... unicestwiam to, co do tej pory mnie tworzyło i tworzy... mnie i
wszystkich tu... co mnie deformowało i deformuje, co zafałszowuje... Przez to,
że nigdy nie zostało wypowiedziane” – mówi Franz.
„Ten rejestr
przezwyciężonych sił, odrzuconych przekonań i bezwartościowych myśli
sporządzany jest po to, by to wszystko wyrzucić – z całą bezwzględnością, nie
dbając o smak i estetykę. Państwo i Kościół, rodzina i majątek, piękno i tak
zwana sztuka – mają się »przepalić na ogromnym śmietniku«. Franz proponuje już
nie Nietzscheańskie »przewartościowanie wszystkich wartości«, ale ich
najbardziej radykalną selekcję” – pisała po premierze w „Didaskaliach” Beata
Guczalska.
Personalia
Krystian Lupa,
zabierając się do adaptacji Wymazywania (z
oryginału; polski przekład Sławy Lisieckiej ukazał się dopiero w 2005 roku),
miał na koncie trzy spektakle według Bernharda: Kalkwerk (1992) i Rodzeństwo (1996)
w Starym Teatrze oraz Immanuela Kanta (1996)
w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” w 2011 roku
mówił: „(…) powieść, do której nieustannie wracam, która jest dla mnie
literacką Wieżą Babel, to Wymazywanie.
Mógłbym z niego zrobić jeszcze dziesięć spektakli, a każdy byłby inny. Nie
chodzi tylko o rozmiary monologu, ale również o to, że czytając ją, ma się do
czynienia z drogą pełną wewnętrznych zaprzeczeń i labiryntów. Od tego, na co
położymy nacisk, podążając tą drogą, zależy, dokąd przemieścimy się i w
konsekwencji to, co z niej wydobędziemy. Z Wymazywaniem
łączy się bardzo dziwne uczucie: sięgając po nie, za każdym razem miałem
wrażenie, że czytam inną książkę”.
Spektakl został zarejestrowany w czerwcu 2010 roku, dziewięć lat po premierze w
stołecznym Teatrze Dramatycznym. Marek Walczewski, grający kardynała
Spadoliniego, nie dożył rejestracji (zmarł w 2009 roku). Zastąpił go Władysław
Kowalski. Zygmunta Malanowicza w roli wujka Georga zastąpił Miłogost Reczek, a
Aleksandrę Konieczną (Kucharka) – Marta Gajko.
Głosy z widowni
Wymazywanie zostało uznane za
wydarzenie. Spektakl, którego jednym z tematów była wciąż niedokonana próba
rozliczenia się Austrii z poparcia dla Hitlera, wpisał się w dyskutowaną w
chwili premiery sprawę Jedwabnego. „Bernhard, pisząc o sumieniu Austrii, pisze
o sumieniu całej Europy. O ranach, które tylko na pozór są zabliźnione. Na
przykład okazuje się, że mieszkańcy polskiego miasteczka podczas wojny pomogli
w zamordowaniu ponad tysiąca Żydów i cały moralny porządek, który mieliśmy do
tej pory w głowach, staje do góry nogami” – notował Roman Pawłowski, recenzent
„Gazety Wyborczej”. W 2010 roku Joanna Derkaczew zauważała: „Teatralna
realizacja wydawała się koncentrować wokół sądu nad narodem austriackim, który
nadal nie przepracował swojej uległości wobec faszyzmu. Wersja telewizyjna to
sąd nad człowiekiem”.
Na marginesie
Wymazywanie jest
ostatnią powieścią w dorobku Bernharda. Pisarz i dramaturg nieustannie obalał
mit „szczęśliwej Austrii”. Krytykował jej skrywany nazizm i ksenofobię. Jeden z
bohaterów sztuki Plac Bohaterów mówi
o ojczyźnie, że jest „pozbawioną ducha i kultury kloaką, której dominujący
smród czuć w całej Europie”. Dramat ten
odwoływał się do Anschlussu Austrii. Wywołał burzę. Dyskutowano o nim i w
parlamencie. Bernhard, rozczarowany postawą prawicowych środowisk, zastrzegł w
testamencie, aby nie wydawać i nie wystawiać jego tekstów w rodzinnym kraju
przez siedemdziesiąt lat. Wykonawcy jego woli nie byli tak rygorystyczni, np. w
styczniu 2014 roku Krystian Lupa zaadaptował na scenie w Grazu inną powieść
Bernharda – Wycinkę.
podziel się wrażeniami