Poskromienie złośnicy | Zygmunt Hübner
odtwarzaj/zatrzymaj - spacja|
przewiń w przód/przewiń w tył - strzałki prawo/lewo|
głośniej/ciszej - strzałki góra/dół|
jakość - q
Ten materiał wideo/audio jest niedostępny poza granicami Polski
(This content is availabe in Poland only)
(This content is availabe in Poland only)
Niefrasobliwa zabawa z udziałem Magdaleny Zawadzkiej i Tadeusza Łomnickiego w dekoracjach tyleż renesansowych, co współczesnych. Zygmunt Hübner wystawia z przymrużeniem oka komedię Williama Shakespeare’a.
Opis materiału
Baptysta
Minola, padewski mieszczanin, ma dwie córki – słodką Biankę i Katarzynę, zwaną
złośnicą. O Biankę stara się kilku zalotników, o Katarzynę – żaden, ale
Baptysta chce wydawać za mąż córki w porządku starszeństwa: najpierw Katarzynę,
potem Biankę. Na szczęście dla zalotników (przede wszystkim dla młodego i
przystojnego Lucentia) pojawia się Petrukio, który jest gotów poślubić Katarzynę,
bo liczy na jej posag. Głównym wątkiem komedii jest poskramianie niepokornej
dziewczyny metodami dość radykalnymi (Petrukio spóźnia się na ślub, głodzi
żonę, niszczy jej suknię), aż stanie się idealną małżonką.
Zygmunt Hübner potraktował komedię Shakespeare’a bez nabożeństwa – spektakl rozgrywa się w jawnie sztucznej dekoracji, w której „renesansowe” łuki współgrają z reklamą Coca-Coli czy szyldem „Barbiere”. W kominku płonie malowany ogień, a kostiumy łączą elementy różnych epok. W prologu i w kilku scenach występuje popularny wówczas zespół jazzu tradycyjnego – Asocjacja Hagaw; jego członkowie nie tylko muzykują, ale i grają małe rólki.
Personalia
W głównych rolach Hübner obsadził Magdalenę Zawadzką i Tadeusza Łomnickiego, wówczas u szczytu popularności dzięki filmom Pan Wołodyjowski i Przygody pana Michała. Widzowie mogli bawić się porównywaniem złośnicy Kasi i rezolutnej Basi, której przecież Łomnicki również udowadniał swoją wyższość (przynajmniej w dziedzinie szermierki). Dzięki umowności spektaklu „tresowanie” Kasi nie jest szczególnie bolesne, a spojrzenia rzucane przez parę głównych bohaterów podpowiadają, że łączy ich uczucie.
Głosy z widowni
Spektakl był chętnie oglądany i wielokrotnie emitowany. Krytycy nieco sarkali na przekład Jerzego S. Sity (bo zbyt uwspółcześniony), na nadmiar panujący na ekranie: „Na scenie biegają, trąbią, krzyczą, w ogóle szaleją. Doskonale rozumiem zamysł reżysera. To ma być renesansowa bujność. Zgoda, niech będzie. Pod jednym wszakże warunkiem. Żeby nie zagłuszyć. Żeby nie uciekły nam psychologiczne i literackie finezje” – pisał Jerzy Milewski w „Kierunkach”. Finezja jednak nie była celem reżysera – jemu chodziło o zabawę.
„Przedstawienie było komedią o odwiecznej walce między kobietami i mężczyznami, walce toczonej trochę dla zabawy, bo jej wynik w żadnej mierze nie naruszy stanu rzeczy, a męska władza, choć utrzymana, będzie stale podgryzana przez kobiecą swarliwość. Na początku lat 70. XX wieku poważne potraktowanie emancypacyjnych zapędów Kasi było niemożliwe, toteż traktowano je z dobrotliwą wyrozumiałością, jak odwieczną przypadłość ludzkiego świata” – pisała Beata Guczalska w książce Aktorstwo polskie. Generacje.
Na marginesie
Dwa lata wcześniej Hübner wystawił Poskromienie złośnicy, również w przekładzie Sity, w kierowanym wówczas przez siebie Starym Teatrze. Petrukia grał Wojciech Pszoniak, Kasię – Anna Polony. Jan Nowicki wystąpił, tak jak w telewizyjnym spektaklu, w roli Lucentia. Spektakl rozgrywał się w prowincjonalnej remizie, w której członkowie strażackiej orkiestry wystawiali sztukę Shakespeare’a. Jak to w amatorskim przedstawieniu, były grube, farsowe chwyty, kostiumy z nieokreślonej epoki, swawolna atmosfera. Aktorzy nauczyli się grać na instrumentach dętych, co z uznaniem odnotowali recenzenci. Telewizyjna realizacja ma podobny klimat, choć o głębszych podobieństwach trudno dziś wyrokować – po krakowskim przestawieniu zostały tylko zdjęcia i recenzje.
Zygmunt Hübner potraktował komedię Shakespeare’a bez nabożeństwa – spektakl rozgrywa się w jawnie sztucznej dekoracji, w której „renesansowe” łuki współgrają z reklamą Coca-Coli czy szyldem „Barbiere”. W kominku płonie malowany ogień, a kostiumy łączą elementy różnych epok. W prologu i w kilku scenach występuje popularny wówczas zespół jazzu tradycyjnego – Asocjacja Hagaw; jego członkowie nie tylko muzykują, ale i grają małe rólki.
Personalia
W głównych rolach Hübner obsadził Magdalenę Zawadzką i Tadeusza Łomnickiego, wówczas u szczytu popularności dzięki filmom Pan Wołodyjowski i Przygody pana Michała. Widzowie mogli bawić się porównywaniem złośnicy Kasi i rezolutnej Basi, której przecież Łomnicki również udowadniał swoją wyższość (przynajmniej w dziedzinie szermierki). Dzięki umowności spektaklu „tresowanie” Kasi nie jest szczególnie bolesne, a spojrzenia rzucane przez parę głównych bohaterów podpowiadają, że łączy ich uczucie.
Głosy z widowni
Spektakl był chętnie oglądany i wielokrotnie emitowany. Krytycy nieco sarkali na przekład Jerzego S. Sity (bo zbyt uwspółcześniony), na nadmiar panujący na ekranie: „Na scenie biegają, trąbią, krzyczą, w ogóle szaleją. Doskonale rozumiem zamysł reżysera. To ma być renesansowa bujność. Zgoda, niech będzie. Pod jednym wszakże warunkiem. Żeby nie zagłuszyć. Żeby nie uciekły nam psychologiczne i literackie finezje” – pisał Jerzy Milewski w „Kierunkach”. Finezja jednak nie była celem reżysera – jemu chodziło o zabawę.
„Przedstawienie było komedią o odwiecznej walce między kobietami i mężczyznami, walce toczonej trochę dla zabawy, bo jej wynik w żadnej mierze nie naruszy stanu rzeczy, a męska władza, choć utrzymana, będzie stale podgryzana przez kobiecą swarliwość. Na początku lat 70. XX wieku poważne potraktowanie emancypacyjnych zapędów Kasi było niemożliwe, toteż traktowano je z dobrotliwą wyrozumiałością, jak odwieczną przypadłość ludzkiego świata” – pisała Beata Guczalska w książce Aktorstwo polskie. Generacje.
Na marginesie
Dwa lata wcześniej Hübner wystawił Poskromienie złośnicy, również w przekładzie Sity, w kierowanym wówczas przez siebie Starym Teatrze. Petrukia grał Wojciech Pszoniak, Kasię – Anna Polony. Jan Nowicki wystąpił, tak jak w telewizyjnym spektaklu, w roli Lucentia. Spektakl rozgrywał się w prowincjonalnej remizie, w której członkowie strażackiej orkiestry wystawiali sztukę Shakespeare’a. Jak to w amatorskim przedstawieniu, były grube, farsowe chwyty, kostiumy z nieokreślonej epoki, swawolna atmosfera. Aktorzy nauczyli się grać na instrumentach dętych, co z uznaniem odnotowali recenzenci. Telewizyjna realizacja ma podobny klimat, choć o głębszych podobieństwach trudno dziś wyrokować – po krakowskim przestawieniu zostały tylko zdjęcia i recenzje.
SKOMENTUJ
Dodaj komentarz.Poniżej znajduje się wtyczka systemu komentarzy DISQUS. Została ona napisana w html5, dlatego upewnij się czy Twój czytnik ekranu go wspiera. Oficjalnie wspierane przez DISQUS czytniki to VoiceOver i NVDA.
Przemieszczając się przyciskiem tab po kolejnych polach wtyczki, w 9 kroku (po pozycji udostępnij) możnesz wpisać treść komentarza. Jeśli jesteś już zalogowany zatwierdzić wysłanie Twojego komentarza możesz w kroku 10.
Jeśli nie jesteś zalogowany do systemu DISQUS możesz to zrobić w kroku 10. Możesz również logować się poprzez konta Facebook, Twitter lub Google+ w krokach kolejno 11, 12 i 13. W celu zarejestrowania nowego konta w DISQUS podaj swoje dane, w kroku 15 imię, 16 e-mail, 17 hasło. Zatwierdzić wysłanie komentarza można w kroku 18. comments powered by Disqus