Kiosk na Powiślu / Kiosk inwalidy | Witold Lutosławski
odtwarzaj/zatrzymaj - spacja|
przewiń w przód/przewiń w tył - strzałki prawo/lewo|
głośniej/ciszej - strzałki góra/dół|
jakość - q
Posłuchaj więcej utworów w Kolekcji specjalnej TRZEJ KOMPOZYTORZY
Opis materiału
Poniższy opis dotyczy grupy utworów
Zamówienia kompozytorskie z zagranicy i związane z nimi wysokie honoraria Lutosławski zaczął otrzymywać regularnie dopiero w roku 1963. We wcześniejszych latach domowy budżet kompozytora (mającego na utrzymaniu żonę, pasierba, chorą matkę i dawną gospodynię) przedstawiał się nader skromnie. By go zasilić, kompozytor pisywał utwory pedagogiczne, muzykę dla teatru i radia, a w latach 1957−1963 również piosenki taneczne. Podobnie postępowali też artyści innych specjalności: np. twórca unizmu w malarstwie − Władysław Strzemiński − dekorował wystawy sklepowe, a tłumacz Shakespeare’a i Joyce’a − Maciej Słomczyński − pisywał jako Joe Alex powieści kryminalne.
Lutosławski traktował swoją twórczość rozrywkową jedynie jako źródło dochodu i nie lokował w niej żadnych większych ambicji. Dlatego też jego piosenki dla dorosłych nie dorównują tym, które pisał dla dzieci, nie są też tak interesujące, jak muzyka rozrywkowa młodszych od niego autorów „poważnych”, jak np. Adama Sławińskiego (Dookoła noc się stała) albo Krzysztofa Knittla (Koncert jesienny na dwa świerszcze). Mimo to niektóre lżejsze kompozycje Lutosławskiego doczekały się uznania. Slow-fox Nie oczekuję dziś nikogo w wykonaniu Reny Rolskiej zyskał nawet, w styczniu 1960 roku, tytuł „radiowej piosenki miesiąca”.
Wymuszone przez okoliczności życia flirty z muzyką popularną zdarzały się wielkim kompozytorom już dawniej, o czym świadczy choćby twórczość Arnolda Schönberga (piosenki kabaretowe) i Karola Szymanowskiego (operetka Loteria na mężów). Mimo tak szczytnej tradycji, Lutosławski wyraźnie lekceważył swój lżejszy dorobek, a nawet wstydził się go. Fokstroty, walce i tanga, które komponował, nie były nigdy sygnowane nazwiskiem kompozytora, lecz zawsze pseudonimami („Bardos” lub „Derwid”). Dystans do rozrywkowej produkcji zadecydował też chyba o wyborze pseudonimu. Derwid to przecież jeden z bohaterów Słowackiego, nieszczęśliwy król z Lilli Wenedy, który „ma w harfie ducha, co zgaduje przyszłość, a pojmany przez wrogów, woła: O! nie – nigdy wy z króla niewolnika / Nie uczynicie służalca harfiarza”. Artysta-wizjoner uwikłany w sieć kultury masowej i zmuszony do liczenia się z domowym budżetem mógł się z tymi słowami w pełni utożsamiać.
Zamówienia kompozytorskie z zagranicy i związane z nimi wysokie honoraria Lutosławski zaczął otrzymywać regularnie dopiero w roku 1963. We wcześniejszych latach domowy budżet kompozytora (mającego na utrzymaniu żonę, pasierba, chorą matkę i dawną gospodynię) przedstawiał się nader skromnie. By go zasilić, kompozytor pisywał utwory pedagogiczne, muzykę dla teatru i radia, a w latach 1957−1963 również piosenki taneczne. Podobnie postępowali też artyści innych specjalności: np. twórca unizmu w malarstwie − Władysław Strzemiński − dekorował wystawy sklepowe, a tłumacz Shakespeare’a i Joyce’a − Maciej Słomczyński − pisywał jako Joe Alex powieści kryminalne.
Lutosławski traktował swoją twórczość rozrywkową jedynie jako źródło dochodu i nie lokował w niej żadnych większych ambicji. Dlatego też jego piosenki dla dorosłych nie dorównują tym, które pisał dla dzieci, nie są też tak interesujące, jak muzyka rozrywkowa młodszych od niego autorów „poważnych”, jak np. Adama Sławińskiego (Dookoła noc się stała) albo Krzysztofa Knittla (Koncert jesienny na dwa świerszcze). Mimo to niektóre lżejsze kompozycje Lutosławskiego doczekały się uznania. Slow-fox Nie oczekuję dziś nikogo w wykonaniu Reny Rolskiej zyskał nawet, w styczniu 1960 roku, tytuł „radiowej piosenki miesiąca”.
Wymuszone przez okoliczności życia flirty z muzyką popularną zdarzały się wielkim kompozytorom już dawniej, o czym świadczy choćby twórczość Arnolda Schönberga (piosenki kabaretowe) i Karola Szymanowskiego (operetka Loteria na mężów). Mimo tak szczytnej tradycji, Lutosławski wyraźnie lekceważył swój lżejszy dorobek, a nawet wstydził się go. Fokstroty, walce i tanga, które komponował, nie były nigdy sygnowane nazwiskiem kompozytora, lecz zawsze pseudonimami („Bardos” lub „Derwid”). Dystans do rozrywkowej produkcji zadecydował też chyba o wyborze pseudonimu. Derwid to przecież jeden z bohaterów Słowackiego, nieszczęśliwy król z Lilli Wenedy, który „ma w harfie ducha, co zgaduje przyszłość, a pojmany przez wrogów, woła: O! nie – nigdy wy z króla niewolnika / Nie uczynicie służalca harfiarza”. Artysta-wizjoner uwikłany w sieć kultury masowej i zmuszony do liczenia się z domowym budżetem mógł się z tymi słowami w pełni utożsamiać.
SKOMENTUJ
Dodaj komentarz.Poniżej znajduje się wtyczka systemu komentarzy DISQUS. Została ona napisana w html5, dlatego upewnij się czy Twój czytnik ekranu go wspiera. Oficjalnie wspierane przez DISQUS czytniki to VoiceOver i NVDA.
Przemieszczając się przyciskiem tab po kolejnych polach wtyczki, w 9 kroku (po pozycji udostępnij) możnesz wpisać treść komentarza. Jeśli jesteś już zalogowany zatwierdzić wysłanie Twojego komentarza możesz w kroku 10.
Jeśli nie jesteś zalogowany do systemu DISQUS możesz to zrobić w kroku 10. Możesz również logować się poprzez konta Facebook, Twitter lub Google+ w krokach kolejno 11, 12 i 13. W celu zarejestrowania nowego konta w DISQUS podaj swoje dane, w kroku 15 imię, 16 e-mail, 17 hasło. Zatwierdzić wysłanie komentarza można w kroku 18. comments powered by Disqus